26 stycznia 2016

Tak tylko mówię

Hej wszystkim :D

Wiem, że miałam wstawiać posty co najmniej dwa razy w tygodniu, ale teraz mam chwilowo ciężki okres w szkole. Wiecie dwie godziny snu dziennie, wkuwanie, prace domowe, lektury itp. Nie mam czasu na nic, nawet na czytanie :o A to jest poważne uszkodzenie dla mojej psychiki.

W przyszłym tygodniu zaczynają mi się ferie, więc w końcu będę mogła zregenerować i ogarnę więcej wpisów, żeby dodawać coś nawet, jak nie będę miała czasu pisać.

Nic nie obiecuję, ale postaram się c:

Także to by było na tyle, trzymajcie się ciepło :3


                                                               NUTA NA DZIŚ
                                                         Tom Rosenthal - Go Solo

17 stycznia 2016

Zwiadowcy (możliwe spoilery)

Witam ponownie w moim małym zakątku :D

Wcześniej wspomniałam, że dostałam kilka książek na święta, tak? No to teraz opiszę kolejną, czyli „Zwiadowcy Wczesne Lata: Turniej w Gorlanie”. Można się po mnie chyba spodziewać, że jestem fanką całej serii. Niedawno skończyłam wszystkie części, a teraz wyszła nowa i mej radości nie było końca. No chyba, że wtedy, kiedy ją skończyłam :c

Po pierwsze: Nie wyobrażam sobie lepszej serii, do picia przy niej kawy. Nawet jak było już późno, albo czytałam po nocy, to albo nie piłam nic, albo kawę. Herbata czy kakao jakoś mi nie smakowały.
Ciągle zastanawiam się kogo lubię bardziej: Halta czy Willa, ale dłuższym zastanowieniu Halt wygrywa jednak to jest tak mała różnica, że prawie jej nie widać. Oni są po prostu tacy różni, ale obu kocham. Ahhh… no co ja zrobię, że tak mnie ciągnie do postaci fantastycznych? Mogę tylko liczyć na to, że szybko nie umrą.



W Halcie bardzo podoba mi się ten mrok, sarkazm i cięte riposty. Jednak mimo, że nie okazywał tego na co dzień, ale martwił się o ucznia, co wyraźnie było widać na przełomie drugiej i trzeciej części. Gotów był  popełnić przestępstwo, za które dostał banicję tylko po to, aby go odnaleźć. Bardzo podoba mi pierwszy tom, głównie ze względu na ten cały trening nowicjusza. Nie było rozdziału, na którym nie dostałabym ataku spazmatycznego śmiechu, zdarzyło mi się również opluć, ale no cóż… czasem lepiej dać się ponieść emocjom i szczerze wyrażać emocje, zamiast chować się za maską, a śmieszy tekst skwitować: „Ha ha no dobra dalej”. Gdzie tu sens? Gdzie tu przyjemność z czytania?
W najnowszym tomie jednym z takich rozdziałów jest ten, w którym Halt spotyka po raz pierwszy Paulin. O bogowie, śmiałam się na przemian z zachwycaniem słodkością tego wszystkiego. Nie spodziewałam się tego po nim. Może i przyzwyczaiłam się do tego, że w najnowszych tomach wygląda na to, że boi się postawić żonie i jest lekkim pantoflarzem, ale nie spodziewałam się, że Halt na początku nie potrafił przy niej wykrztusić jednego zdania. W sumie teraz się nie dziwię, że spiknięcie zajęło im tak długo. Podsumowując Halt na dzielni ma opinię ponurego, niebezpiecznego brodacza, który zastrzeliłby osobę, zanim zdążyłaby się odwrócić, a w domu posłusznie czuwa przy żonie.


Will za to był jego przeciwieństwem. Znany ze swojego uroku, niesamowitego poczucia humoru oraz ogromnej zaradności. Zawsze chętny do pomocy, często spędzał czas z przyjaciółmi miły, wesoły, pozytywny… no …do czasu [UWAGA SPOILER] śmierci Alyss. Jedno wydarzenie doszczętnie go zniszczyło. Stał się ponury, z nikim nie rozmawiał, myślał tylko zemście na mordercy jego żony.  Czytając początki dwunastego tomu czułam się jakbym przeżywała to samo, przez to co z nim się stało. Każdy rozdział dołował mnie coraz bardziej, aż w końcu pojawiła się Maddy i wniosła trochę dawnych promieni szczęścia do życia Willa. Chociaż na początku nie zbierała u mnie plusów swoim zachowaniem, a przede wszystkim ….Nie piła kawy!!! Jak ona w ogóle funkcjonowała? Szalona czy jak? Może się nawróciła, ale dodaje do niej … mleka. Ahhh… no cóż, nie wszystkich da się nakłonić do dobrego trunku, ale mam nadzieję, że w kolejnych tomach (podobno ma być jeden albo dwa o niej) nauczy się pić kawę jak prawdziwy zwiadowca. W każdym razie fajnie było zobaczyć Willa w roli nauczyciela. Mógł się w końcu na kimś wyżyć i wytykać innym błędy, a przecież nie ma nic lepszego na świecie, prawda? Bardzo podobały mi się te rozdziały, dzięki nim wróciłam do wspomnień z pierwszego tomu i zdałam sobie sprawę jak bardzo wszyscy się zmienili. Z pewnością w największym stopniu Will, jednak każdy przeżył za dużo, aby nie odcisnęło się to na ich charakterach.

Co do najnowszej części.
Według mnie była bardzo  dobra. Można poznać jedną z większych przygód Halta i Crowleya, a jest to bardzo dobry duet. Do tego dopełniali go pozostali zwiadowcy „starej szkoły”, który dobywało z każdym rozdziałem , już nie wspominając o Pritchardzie, który kupił mnie całkowicie. Dlatego zakończenie wzbudziło we mnie żądzę krwi i cierpienia dla niektórych ludzi, ale nie mogę nic zrobić z postaciami, które nie istnieją. Co najwyżej narysować fanart, który będzie przedstawiał złe osoby, którym przydarzają się złe rzeczy.
Fabuła była bardzo ciekawa, nawet na chwilę nie miałam momentu, w którym chciałam odłożyć lekturę, działo się to tylko za wynikiem czynników, na które nie mam bezpośredniego wpływu.
Także książkę jak najbardziej polecam fanom Zwiadowców :3


Jeszcze dodam taką małą ciekawostkę.
 
Byłam parę miesięcy temu na spotkaniu z autorem tej serii Johnem Flanaganem i tak się tym jarałam,  że mało co pamiętam. Jednak udało mi się zdobyć autograf, chociaż ledwo bo jak stanęłam przed nim to tak mnie na początku zatkało, że na pytania „Hi. How are you?What’s  youre name” w głowie miałam tylko: „potato”. Niestety było to jeszcze zanim miałam aparat, więc nie mam zdjęcia, ale i tak jestem zadowolona :D



                                                                            
                              NUTA NA DZIŚ:
                 Lindsey Stirling - Beyond The Veil


15 stycznia 2016

Magnus Chase

Witam wszystkich, którzy to czytają :D




Dostałam na święta kilka książek i jedna z nich jest tematem dzisiejszego wpisu.
Jak można się domyślić po tytule  jest to książka „Magnus Chase i bogowie Asgardu: Miecz Lata”
Jako wierna i zapalona fanka Ricka Riordana od razu za nią złapałam z nadzieją, że się nie rozczaruję.





I się nie rozczarowałam :D
Postaram się nie spilerować, ale nic nie obiecuję :v
Od początku polubiłam sarkastyczną naturę głównego bohatera Magnusa i pokochałam  go prawie tak jak Percy Jacksona, jednak jego chyba u mnie nic nie przebije <3 Jednak w Magnusie podoba mi się to realistyczne podejście do życia. Trochę przeszedł kiedy po śmierci matki przez dwa lata tułał się po Bostonie jako bezdomny, jednak dał radę, a do tego to była dla niego lekcja, której zapewne nigdy nie zapomni.  Prawie dostałam zawału jak zobaczyłam zdanie: „nienawidzę niebieskiego”. O bogowie Magnus, czemu mi to robisz?

Wracając, fabuła była bardzo ciekawa. Kiedy tylko dowiedziałam się, że będzie dotyczyła nordyckiej mitologii (a jest to jedna z moich ulubionych) zaczęłam się zastanawiać jak autor to wszystko przedstawi.  Według mnie wyszło bardzo dobrze, bez wahania mogę powiedzieć, że jest to jedna z moich ulubionych  książek wujka Ricka. A tak się składa, iż ciężko mi wybrać te najukochańsze, ale mogę do nich zaliczyć „Percy Jackson: Złodziej Pioruna”, „Percy Jackson: Ostatni Olimpijczyk”, „Olimpijscy Herosi: Dom Hadesa”, „Olimpijscy Herosi: Krew Olimpu” i teraz jeszcze Magnus (kolejność przypadkowa lub też chronologiczna, nie mogę wybrać mojego ulubionego dziecka)

Magnusa przeczytałam dość szybko, mimo szkoły i „Wiedźmina”, który wołał ciągle: „zagraj, no weź, bo będę za karę lagować”,  jednak  to co się działo w tej książce za bardzo mnie ciekawiło i stanęło na tym, że po prostu czytałam kiedy tylko miałam ku temu sposobność.



Nie tylko główny bohater przykuł moją uwagę. Rick ma dar do tworzenia wspaniałych drugoplanowych postaci takich jak Hearthstone i Blitzen :3 Uwielbiam duety, a ten jest wyjątkowo udany. Oczywiście fandom już zrobił z nich parę (chociaż tak szczerze to podczas czytania nie doszukałam się podtekstów, ale może nie czytałam uważnie).Nie mam nic przeciwko temu, a nawet uważam, że to strasznie słodka para, ale po prostu ja się tego nie doszukałam no :c  Jak już wspomniałam dla mnie są świetnym duetem o świetnych charakterach i kocham ich obu <3



Co do Sam to miałam mieszane uczucia, jako, że jest ona córką Lokiego, jednak nie powinno się oceniać ludzi po pozorach ani tym bardziej po ich krewnych. Samira udowodniła, że jej przebiegły ojciec nie był na tyle sprytny, aby przeciągnąć ją na swoją stronę. Okazała się lojalna Odynowi i - po kilku dniach zdarzeń, przez które prawie się pozabijali – całkiem przyjaźnie nastawiona do Magnusa. Nawet ją polubiłam, chociaż mi ciężko jest poczuć  sympatię to żeńskich postaci. Nie to, żebym była uprzedzona, ale po prostu większość damskich postaci wykreowana jest w taki sposób, że mnie po prostu irytują niemiłosiernie. Albo są zbyt pewne siebie i potem płaczą,  że zrobiły coś nie tak, albo narzekają na każdy szczegół, który im nie pasuję i wymądrzają się na każdy temat, a jak przyjdzie co do czego to nie wiedzą jak się za to zabrać. Jednak z postaciami wykreowanymi przez Ricka nie miałam z tym problemu (no w większości). Polubiłam Annabeth i jeszcze kilka innych, a teraz także  Sam :)



A skoro już o Ann wspomniałam, strasznie spodobał mi się rozdział, w którym umówiła się z kuzynem i założyli się o to, kto ma bardziej pokręcone życie. Szkoda, że nie było momentu, w którym  Annabeth podsumowuje wszystko co przeszła i opisanie miny jej kuzyna, która zapewne byłaby ciekawa :D

Nie chce dużo spoilerować ale była tam wielka wiewiórka, gadający miecz i hidżab niewidka no wiecie, normalne sprawy.






Podsumowując książka mnie nie zawiodła, a nawet jest jedną z moich ulubionych. Nie mogę się doczekać kolejnych części, które wypełnią tą potworną pustkę w moim sercu, którą czuję, od kiedy skończyłam czytać . Polecam każdemu fanowi twórczości Ricka Riordana :D




OGŁOSZENIA:

Ustaliłam, że fajnie by było wstawiać notki regularnie, jednak może nie być to łatwe biorąc pod uwagę to, że mam dużo lekcji, nauki, obowiązków itp. Póki co mam trochę wolnego czasu , więc postaram się dzisiaj napisać jeszcze kilka wpisów na zapas i będę je wstawiać.
Na początek spróbuję  pisać dwie notki na tydzień, jeśli mi się uda to zwiększę ilość :3
Póki co przewiduję na niedzielę paplaninę o „Gwiezdnych Wojnach”, ja taki zapalony fan i bym, nie napisała? :D
Także pozdrawiam ciepło  i zapraszam na przesłuchanie:



                                                                            Nuta na dziś:
                                                                 X Ambassadors - Unsteady

2 stycznia 2016

Wiedźmin mną zawładnął


Wpadłam w sidła czegoś co nazywa się promocją i na moje nieszczęście była to gra komputerowa.


Dlaczego nieszczęście się zapytacie? 



A no dla tego, że gram w nią od rana do północy z krótką przerwą na jedzenie lub napełnienie pustego kufla.  Jest to pierwsza część, ale jakość grafiki nie przeszkadza mi w ogólnym odbiorze gry, który jest bardzo pozytywny :D Strasznie podobają mi się ekrany ładowania, są po prostu prześliczne *o* I ciekawe jest to, że jeśli wchodzę gdzieś w nocy, to obraz też jest nocny.




Jestem też jakoś w połowie serii książek o wiedźminie, więc ciągle siedzę w tym uniwersum i raczej szybko go nie opuszczę. Jest ono mroczne, pełne przemocy, krwi, łez, konfliktów politycznych, bitew, wojen, ale również nadziei, fantastyki, wspaniałych postaci i świetnego poczucia humoru.
Niestety znam już zakończenie (wspaniali znajomi J tak bardzo ich lubię J ), jednak nie przeszkadza mi to w czytaniu i myślę, że sprawia mi to taką samą przyjemność jakbym je poznała po przeczytaniu całości.  





Także kiedy nie było mnie tutaj, zapewne siedziałam w Wyzimie polując na kikimory, wywerny i utopce.

Teraz też wraca do mnie szkoła, a mam trochę zaległości, więc muszę sobie przygotować mnóstwo Jaskółek i Puszczyków, aby przetrwać i zaliczyć semestr.


Ale to nie wszystko. Otóż z racji tego, że były święta, dostałam kilka książek. Aktualnie czytam jedną z nich, a nosi ona tytuł „Magnus Chase i bogowie Asgardu”. Jak skończę, to na pewno coś o niej napiszę, ale już na wstępie mogę powiedzieć, że ją uwielbiam. „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy” oraz „Olimpijscy Herosi” to jedne z moich ulubionych serii, a Magnus zapowiada się równie ciekawie :D



Znalazłam niedawno ciekawy Tag z książek Rick’a Riordan’a, więc pewnie go za jakiś czas zrobię :)

Blog, na którym go znalazłam:



To chyba byłoby na tyle. Mam nadzieję, że miło spędziliście święta oraz sylwestra :3
Do następnego wpisu :D


No i standardowo nowa nuta :3